Wawrzyniec Medyceusz był wytrawnym znawcą sztuki i szybko zauważył talent swego podopiecznego, tym bardziej że rodzina Lippich znana była we Florencji od dawna i to z różnych powodów. Ojciec Filippina – Filippo Lippi wsławił się nie tylko wielkim malarskim talentem, ale też dość nietypowym jak dla karmelitańskiego zakonnika nieokiełzanym charakterem i zapalczywością serca. Wystarczy powiedzieć, że historia jego miłosnych podbojów zakończyła się nader pozytywnie, przy dużym udziale rodu Medici. Po narodzinach syna (tegoż Filippina) Filippo został zwolniony przez papieża Piusa II ze ślubów zakonnych, podobnie jak wybranka jego serca – siostra zakonna Lucrezia Buti.
Popularny, pracowity i uzdolniony Filippino Lippi cieszył się już renomą we Florencji, gdy został powołany do Rzymu. Pobyt w Wiecznym Mieście musiał zrobić na nim wielkie wrażenie. Nie ze względu na sztukę współczesną, gdyż na tym polu miasto nad Tybrem nie mogło współzawodniczyć z Florencją, ale z powodu sztuki antycznej, której odkrywaniem zajmowano się w tym czasie w Rzymie z wielką pasją. Starożytne rzeźby, fragmenty dekoracji architektonicznych i elementy zdobnicze stanowiły dla Filippina nową jakość, którą wykorzystał w dekoracji kaplicy, zleconej mu przez protektora zakonu dominikanów, kardynała Carafę, przygotowującego sobie w ten sposób miejsce swego wiecznego spoczynku. Poświęćmy mu kilka słów. Za czasów papieża Sykstusa IV dostojnik ten został obdarowany prestiżowym stanowiskiem legata papieskiego w Neapolu, a w 1471 roku stał się też głównodowodzącym floty papieskiej, której zadaniem było rozprawienie się z Turkami. Po dwóch latach witano kardynała ponownie w Rzymie w trakcie zorganizowanego dla niego triumfalnego przemarszu sławiącego jego osiągnięcia militarne, które nie tylko nic nie przyniosły, ale nawet nie osłabiły wroga. Wśród łupów wojennych, jakie przywiózł Carafa, znajdowało się dwanaście wielbłądów i dwudziestu pięciu baśniowo wyglądających jeńców w turbanach i kolorowych szatach, którzy przemaszerowali przez miasto aż do bram bazyliki św. Piotra. Wspomnienie tej żołnierskiej przygody musiało mocno zapaść w pamięć kardynała, gdyż jej ślady dostrzeżemy podczas bacznych oględzin fresków w kaplicy. Jej dekoracja łączy w sobie dwa wątki szczególnie ważne dla fundatora. Miała uwieczniać jego samego i oddawać cześć św. Tomaszowi z Akwinu – patronowi zakonu dominikanów, z którego szeregów Carafa się wywodził. Ściana główna ukazuje dość popularny w malarstwie tego czasu temat – Zwiastowanie Marii. Scena środkowa została przez artystę w szczególny sposób wyeksponowana poprzez dodanie dekoracyjnego obramowania. Oto przed Marią klęczy kardynał Carafa, a za nim stoi św. Tomasz z Akwinu, który najwyraźniej proteguje klęczącego dostojnika. Jak się wydaje, obu ich Maria nie tylko zauważa, ale nawet błogosławi, i to w chwili będącej dla Kościoła, a nawet całego chrześcijaństwa, jedną z najważniejszych – w momencie przybycia do niej Archanioła Gabriela z radosną nowiną o tym, że zostanie matką Chrystusa. Anioł nie zdążył jeszcze postawić swej stopy na posadzce, a już trzeci bohater zdarzenia, Bóg Ojciec – jako podmuch wiatru, z zawrotną siłą niosący gołębicę (Duch Święty) – podąża w jej kierunku. Maria kątem oka wydaje się dostrzegać coś szczególnie ważnego, ale nie wypada jej odwrócić się od czcigodnych donatorów, którzy z atencją wyczekują protekcji, kierując ku niej swe natarczywe spojrzenia. I to właśnie w tym momencie niezdecydowania i wahania – odwrócić się czy nie – uchwycił ją Filippino Lippi. Gdy przyjrzymy się wnętrzu przedstawionego na fresku pomieszczenia, zauważymy po lewej stronie herb kardynała (białe pasy na czerwonym tle) – element, który znalazł się także w kilku innych miejscach kaplicy. Sugeruje on, jakoby Zwiastowanie miało miejsce w pomieszczeniach kardynalskich. Nie możemy mieć co do tego wątpliwości, bowiem za kurtyną (widoczną za plecami Marii) dostrzeżemy na półce książki i karafki, a w jednej z nich gałązki drzewa oliwnego. Można by przypuszczać, że odwołują się one do cnót samej Marii, gdyby nie fakt, że Carafa był znanym bibliofilem, a karafka z gałązką oliwną stanowi swoisty rebus odnoszący się do imienia (Olivarius) i nazwiska (Carafa) fundatora tego przybytku. Czy on sam miał świadomość, jak bardzo malarz wkroczył w tym momencie w sferę sacrum – nie wiemy, ale możemy mieć pewność, że Filippino Lippi stworzył w tym momencie niespotykany motyw. Niektórzy interpretują tę dość nietypową scenę nachalnego współuczestnictwa w Zwiastowaniu jako pragnienie zaakcentowania roli Kościoła, reprezentowanego przez św. Tomasza i kardynała Carafę, w dziele zbawienia, które dokonuje się dzięki protekcji świętych i naśladowaniu ich życia. Być może to właśnie ta idea przyświecała malarzowi, ale czy na pewno?
W tle, jakby równolegle do sceny Zwiastowania, ukazana jest śmierć Marii, pusty grobowiec i rozpacz kierujących wzrok ku niebu jedenastu apostołów. Tam też – na chmurze, w otoczeniu grających na instrumentach aniołów – widnieje Wniebowzięta. Warto przypatrzeć się bliżej scenom tła, które z właściwą sobie finezją wykreował Filippino. Za plecami apostołów rozciągają się skaliste pejzaże urozmaicone bajkowymi sylwetami zamków o strzelistych wieżach. Dostrzeżemy tam również zaprzęgi mułów, żyrafę, a nawet lwa oraz ludzi w turbanach, którzy zdają się opuszczać ufortyfikowane miasto. Nie możemy mieć wątpliwości, że odnoszą się one do orientalnych wspomnień kardynała i nawiązują do wspomnianego wyżej, celebrowanego przed ponad dwudziestu laty triumfu.
Prawa strona kaplicy poświęcona jest walce z herezją, której – jak wiemy – dominikanie poświęcili się w szczególny sposób. To z ich szeregów wywodzili się inkwizytorzy i członkowie Świętego Oficjum, i to oni, sami nazywając się „psami Pana” (łac. Domini canes), zwalczali wszelkie objawy niesubordynacji względem doktryny katolickiej. Ich patron, Tomasz z Akwinu, siedzi w centralnym miejscu, dzierżąc w dłoni księgę z napisem Sapientiam sapientum perdam (Zniszczę mądrość mędrców). Towarzyszą mu cztery kobiety – personifikacje Filozofii, Teologii, Dialektyki i Gramatyki. U stóp Ojca Kościoła leży uosobienie grzechu, przez niektórych utożsamiane z arabskim (odkrytym na nowo w tym czasie) filozofem Awerroesem, z napisem Sapientia vincit malitiam (Mądrość zwycięża zło). Jest to oczywiście nawiązanie do dzieła samych dominikanów, głoszących, że to właśnie dzięki nauce jesteśmy w stanie pokonać herezję. Po bokach, na pierwszym planie, przedstawione zostało liczne grono owych, uważanych przez Kościół za heretyków, mężczyzn, co wydaje się szczególnie interesujące, gdyż w malowidłach katolickich rzadko zdarza się, by aż tyle uwagi poświęcono wrogom doktryny, a w dodatku ich sportretowano. Zobaczymy tam między innymi – po lewej stronie – Ariusza (arianizm), o siwych włosach i w żółtej robie, a po prawej – Sabelliusa (w czerwonym płaszczu), za nim zaś Maniego (z palcem na ustach) i Eutychesa z perłą w uchu. I to ich pisma, podobnie jak pozostałych heretyków widocznych w tej scenie, leżą na ziemi, u stóp piedestału, w oczekiwaniu na spalenie.
W grupie tej, którą tworzą postaci o wyraźnie zindywidualizowanych rysach twarzy, niektórzy badacze dopatrują się również osób współczesnych kardynałowi. Po prawej stoi dominikanin, najprawdopodobniej ojciec przełożony zakonu, Gioacchino Torriani, a po lewej (z berłem) – wódz papieskich wojsk, hrabia Niccolò Orsini. Wydarzeniu temu przypatrują się z balkonu gapiowie, którzy kierują naszą uwagę na drugi, równie interesujący plan fresku. Po lewej dostrzeżemy tam posąg konny Marka Aureliusza, w tamtych czasach znajdujący się na dziedzińcu pałacu laterańskiego, po prawej natomiast zakola Tybru ukazane w dość fantazyjny sposób. Obie te sceny badacze interpretują jako wspomnienie wyprawy wojennej Carafy. To z portu na Tybrze, usytuowanego nieopodal bazyliki św. Pawła za Murami (San Paolo fuori le mura), kardynał wyruszył ongiś przeciw Turkom, odprowadzany przez samego papieża, powrócił zaś przez bramę Porta San Giovanni, stojącą niedaleko Lateranu. Skojarzenie z wyprawami przeciw barbarzyńcom cesarza Marka Aureliusza nasuwa się w sposób oczywisty. W lunetach dojrzymy natomiast kluczowe sceny z życia św. Tomasza. Godny uwagi jest też fryz okalający tę scenę. Jego elementy zostały zaczerpnięte z rzymskich dekoracji (groteski, putta, wić roślinna, kandelabr), ale co ciekawe, wprowadzono też, w górej partii, elementy chrześcijańskie (świecznik, mitra, księgi, kadzielnica, monstrancje), stwarzając w ten sposób zupełnie nową, konkurencyjną dla antyku ikonografię.
Podnosząc głowę, dostrzeżemy ponadto dekoracje sklepienia – są nimi cztery sybille, ujęte w skrócie perspektywicznym. I to one, jako przepowiadaczki prawdy, trzymają w dłoniach wstęgi z cytatami z pism św. Tomasza z Akwinu.
Kaplica została uroczyście otwarta dokładnie w święto Zwiastowania (25 marca) 1493 roku, a ceremonię zaszczycił swoją obecnością papież Aleksander VI. Niewątpliwie musiała robić wielkie wrażenie. Zastosowane w niej połączenie realnej architektury, wykorzystującej na nowo formę łuku triumfalnego i antycznych kapiteli, oraz wprowadzenie do malowideł elementów architektonicznych stwarzało w Rzymie zupełnie nową jakość. Nie mówiąc już o ciągnących się w dal pejzażach, przenoszących widza w bajkowy świat iluzji, a jednocześnie zacierających granicę między światem realnym a wyimaginowanym.
Wrażenie to zakłóci jednak znajdujący się po lewej stronie pomnik pośmiertny papieża Pawła IV z rodu Carafa, bratanka kardynała Oliviera, umieszczony tu w 1559 roku. Na ścianie tej początkowo znajdowały się również freski, przedstawiajace – według Giorgia Vasariego – walkę cnoty z występkiem, a więc tzw. psychomachię. Ściana ta ongiś przepruta była arkadą prowadzącą do małej kaplicy, w której miał się znaleźć sarkofag kardynała Carafy. Do tego jednak nie doszło, a ziemskie szczątki dostojnika spoczęły ostatecznie w katedrze w Neapolu. Ale i tak kaplica nosząca jego imię upamiętnia zarówno jego, jak i jego fundację – jednej z najpiękniejszych perełek sztuki renesansowej w mieście.
Freski w kaplicy Carafy (Zwiastowanie), Filippino Lippi, 1493 r., bazylika Santa Maria sopra Minerva
Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz pomóc nam w dalszej pracy, wspierając portal roma-nonpertutti w konkretny sposób — udostępniając newslettery i przekazując niewielkie kwoty. One pomogą nam w dalszej pracy.
Możesz dokonać wpłat jednorazowo na konto:
Barbara Kokoska
62 1160 2202 0000 0002 3744 2108 albo wspierać nas regularnie za pomocą Patonite.pl (lewy dolny róg)
Bardzo to cenimy i Dziękujemy.